Poniżej znajduje się transkrypt odcinka „Jet”.
Katara | Woda. Ziemia. Ogień. Powietrze. W dawnych czasach cztery narody żyły ze sobą w pokoju. Jednak kiedy Naród Ognia zaatakował, wszystko się zmieniło. Tylko Awatar, mistrz czterech żywiołów, mógł go powstrzymać. Lecz wtedy, gdy był najbardziej potrzebny, Awatar zniknął. Minęło sto lat, zanim wraz z bratem znaleźliśmy nowego Awatara, maga powietrza o imieniu Aang. Jednak mimo wielkiego talentu Aang musi się jeszcze wiele nauczyć. Ale ja wierzę, że Aang uratuje świat. |
---|
Odcinek otwiera się w lesie. Momo goni robaka przez drzewa. W pogoni ląduje na ziemi i widzi starannie ułożoną stertę orzechów liczi. Kiedy biegnie w jego kierunku, Momo zostaje wciągnięty w powietrze przez pułapkę w klatce, dołączając do dwóch innych zwierząt w klatkach. Kamera zmienia ostrość, aby znaleźć resztę obozu Awatara Drużyny”. | |
Aang | Gdzie Momo? |
---|---|
Kamera znika, by znaleźć Aanga, który dostrzega trzy zwierzęta w ich pułapkach w klatkach, wiszących na linie na gałęziach drzew. | |
Aang | Lecę, Momo! Dobra, Wy też! |
Sokka | Nigdy z tym nie skończy. |
Aang | Udało się. |
Małpy wieprzowe wbiegają na drzewo i znikają z pola widzenia kamery, a Aang zeskakuje z powrotem, ziemia leci z ziemi, gdy ląduje. Wszyscy zbierają się wokół dwóch pułapek, a Sokka klęka, aby je zbadać. | |
Sokka | Sidła ludzi z Narodu Ognia. Widać po okuciach. Pakujmy się i ruszajmy w drogę. |
Zbierają swoje rzeczy i zaczynają je pakować na siodło Appy. | |
Sokka | Aa, nie będziemy lecieli. |
Aang | Co? Ale dlaczego? |
Sokka | Sam się zastanów. Książę Zuko i jego żołnierze bez przerwy nas odnajdują. Wszystko przez Appę, rzuca się w oczy. |
Katara | Co? Appa wcale nie rzuca się w oczy. |
Sokka | Jest olbrzymim, puchatym potworem ze strzałką na głowie. Każdy go zauważy. |
Aang | Sokka jest zazdrosny, bo sam nie ma strzałki. |
Sokka | Wiem, że wolicie lecieć, ale instynkt mi mówi, że musimy być ostrożni i iść pieszo. |
Katara | Kto cię mianował szefem? |
Sokka | Nie jestem szefem, tylko przywódcą. |
Katara | Ty? Przywódcą? A gdzie twój męski głos? |
Sokka | Jestem najstarszy i jestem wojownikiem, więc jestem przywódcą. |
Katara | Naszym jedynym przywódcą jest Aang, ponieważ jest Awatarem. |
Sokka | Zwariowałaś, to tylko głupi dzieciak. |
Aang | Ma rację. |
Katara | Dlaczego chłopcy myślą, że ktoś musi być przywódcą? Nie rządziłbyś się tak, gdybyś pocałował dziewczynę. |
Sokka | Już całowałem dziewczynę, tylko że jej nie widziałaś. |
Katara | Kogo? Babcię? Widziałam babcię. |
Sokka | Nie, babcia się nie liczy. Słuchaj, instynkt mi mówi, że łatwiej się przemkniemy pieszo, a przywódca musi ufać instynktowi. |
Katara | Dobra, możemy spróbować nasz mądry przywódco. |
Aang | Chodzenie może być zabawne. Chodzenie jest bez sensu. Jak ludzie sobie radzą bez latających bizonów? |
Katara | Nie mam pojęcia. Spytaj instynktu Sokki. On chyba wie wszystko. |
Sokka | Ha ha, bardzo śmieszne. |
Aang | Zmęczyło mnie to noszenie. |
Katara | Wiesz, kogo trzeba prosić, żeby niósł bagaż? Instynkt Sokki. |
Aang | Doskonały pomysł. Hej, instynkcie Sokki… |
Sokka | Dobra, dobra, rozumiem. Słuchajcie, też jestem zmęczony. Ważne byśmy byli z daleka od magów… ognia… |
Sokka widzi obozowisko Narodu Ognia z mnóstwem żołnierzy; większość z nich siedzi lub kuca przy ognisku z miskami w dłoni, a niektórzy siedzą blisko namiotów z emblematem Narodu Ognia na klapie drzwi. Jeden z tych żołnierzy ma przepaskę na lewym oku. Wszyscy zauważają grupę i wstają”. | |
Sokka | W nogi! Odciął drogę! |
Aang | Sokka, palisz się! |
Sokka | Jeśli nas puścicie, nic wam nie zrobimy. |
Katara | Co ty wygadujesz? |
Sokka | Bzdury? |
Żołnierz z opaską | Ty obiecujesz nic nam nie zrobić? |
Aang | Brawo, Sokka, czym go załatwiłeś? |
Sokka | Instynktem? |
Katara | Patrzcie! |
Na drzewie mężczyzna z hakowymi mieczami, Jet, skacze i pokonuje dwóch żołnierzy. Biegnie do przodu i pokonuje dwóch kolejnych, używając swoich hakowych mieczy. | |
Jet | Zatopieni. |
Kolejny żołnierz szarżuje na Jet, ale zostaje pokonany. | |
Żołnierz Narodu Ognia | Siedzą na drzewach! |
Młody chłopiec ląduje na żołnierzu i odwraca hełm, by go oślepić, a następnie jedzie na nim śmiejąc się. Inny chłopiec wystrzeliwuje strzały w żołnierzy, podczas gdy z drzew wychodzi więcej chłopców. Aang i Katara są pokazani walcząc z żołnierzami. Sokka podnosi bumerang i krzyczy, gdy ktoś się do niego zbliża, ale zatrzymuje się, gdy Jet pokonuje go pierwszy. | |
Sokka | Ty, on był mój! |
Jet | Następnym razem się pospiesz. |
Sokka wygląda na skonsternowanego, a kamera ukazuje ogromnego chłopca spadającego z drzew i z łatwością powalającego dwóch żołnierzy, podczas gdy Jet umiejętnie pokonuje jeszcze jednego, powodując, że broń tego żołnierza trafia innego żołnierza, który miał walczyć z Sokką, w głowę, sprawiając, że żołnierz również upadł”. | |
Sokka | Rany! |
Jet rozbraja kolejnego żołnierza i podbiega do Katary. | |
Jet | Cześć. |
Katara | Cześć. |
Rozglądają się, aby zobaczyć teraz pusty obóz | |
Aang | Pokonałeś całą armię prawie bez pomocy. |
Sokka | Armię? Ich było, zaledwie dwudziestu. |
Jet | Na imię mam Jet, a to moi towarzysze broni — Śmich, Strzała, Żądełko, Piącha i Knypek. |
Aang | Knypek, ale śmieszne imię. |
Knypek | Myślisz, że moje imię jest śmieszne? |
Aang | Potwornie śmieszne! |
Ujęcie twarzy Knypka, wciąż pochylającego się do przodu z grymasem na twarzy. Nagle zaczyna się śmiać. Kamera cofa się, pokazując Aanga i księcia idących w ich ślady. Knypek klepie Avatara po plecach w przyjazny sposób, chociaż uderzenie było wystarczająco mocne, by powalić Aanga na ziemię. Piącha przestaje się śmiać i patrzy w dół, na Aanga rozciągniętego na ziemi, a potem na jego stopy, twarz w ziemi, chociaż kiedy Aang podnosi głowę i dalej się śmieje, to samo robi Piącha.
„Scena znika do obozu Narodu Ognia, a kamera tnie, by pokazać bojowników o wolność najeżdżających pusty obóz”. | |
Katara | Dziękujemy ci za ratunek. Mieliśmy wielkie szczęście. |
Jet | To ja wam dziękuję. Cały poranek spędziliśmy w zasadzce. Czekaliśmy na odpowiednią chwilę. Odwróciliście ich uwagę. |
Katara | Zdaliśmy się na instynkt. |
Jet | Ten instynkt prawie was zabił. |
Sokka patrzy na nich z pogardą, podczas gdy Piącha i Knypek patrzą przez beczki. | |
Piącha | Ej, Jet, w tych beczkach jest wybuchowa galareta. |
Jet | Udało nam się. |
Knypek | A w tych skrzyniach są galaretki w cukrze! |
Jet | Też dobrze. Nie wolno ich pomylić. |
Piącha | Zaniesiemy to do kryjówki. |
Aang | Macie swoją kryjówkę? |
Jet | Chcesz zobaczyć? |
Katara | Tak, chcę zobaczyć! |
Jet uśmiecha się do niej, a kamera gaśnie, pokazując ich stojących na poszyciu lasu. | |
Jet | Jesteśmy. |
Sokka | Gdzie? Tu nic nie ma. |
Jet | Trzymaj. |
Sokka | Po co? Do czego to? |
Jet | Aang? |
Aang | Sam się tam dostanę. |
Jet | Chwyć mnie, Kataro. |
Katara rumieni się, gdy bierze go za rękę i razem wznoszą się przez drzewo w romantycznej scenerii. Dochodzą do podestu na drewnianej platformie wśród drzew. Tam widać Aanga, który prześlizguje się między drzewami”. | |
Aang | Fajnie tu macie! |
Katara | Jak pięknie. |
Jet | To prawda. A w dodatku żołnierze ognia nie mogą nas znaleźć. |
Żądełko | Chcieliby cię dorwać. Prawda, jet? |
Jet | Nie dojdzie do tego, Żądełko. |
Katara | Dlaczego żołnierze cię ścigają? |
Jet | Chyba dlatego, że odrobinę im przeszkadzam. Bo wiesz, kilka lat temu zdobyli pobliskie miasteczko. |
Knypek | Napadamy na ich oddziały, odcinamy im dostawę i robimy wszystko, żeby im uprzykrzyć życie. |
Jet | Pewnego dnia pozbędziemy się ich na zawsze i wyzwolimy miasto. |
Katara | Jesteście tacy dzielni. |
Sokka | Nie ma jak chłopcy w domku na drzewie. |
Katara | Nie zwracaj uwagi na mojego brata. |
Jet | Nie szkodzi. Pewnie miał ciężki dzień. |
Katara | Wszyscy tu mieszkacie? |
Jet | Wszyscy. Miasto Strzały spalili żołnierze z Armii Ognia. Piąchę znaleźliśmy, gdy kradł nam jedzenie. Chyba nigdy nie miał domu. |
Katara | A jak było z tobą? |
Jet | Żołnierze zabili mi rodziców. Miałem tylko osiem lat. Ten dzień mnie odmienił. |
Katara | Naszą mamę też zabili żołnierze ognia. |
Jet | Bardzo wam współczuję. |
Ekran znika z ich dwojga na wiszącym moście do błękitnego nieba nad baldachimem. Chmura krakających ptaków jest zaniepokojona, gdy Appa podnosi głowę z rykiem. W kryjówce między gałęziami wiszą liny z lampionami. Wartownicy czuwają na kilku wyższych platformach, podczas gdy grupa siedzi przy stole bankietowym. Podczas gdy grupa je, Jet stoi na stole. | |
Jet | Dzisiaj zadaliśmy kolejny cios ognistej świni. Bardzo mi się podobał wyraz twarzy jednego z żołnierzy, gdy Piącha skoczył mu na głowę i zaczął ujeżdżać jak świniomałpę. Naród Ognia myśli, że nie ma się czego obawiać ze strony kilku dzieciaków na drzewach. Może mają rację? A może śmiertelnie się mylą. |
Katara | Hej, Jet, świetna mowa. |
Jet | Dzięki. A ja byłem zachwycony tobą i Aangiem. Jesteście bardzo zdolnymi magami. |
Katara | Wiesz, Aang jest zdolny, bo jest Awatarem. Ja jeszcze się uczę. |
Jet | Awatar, tak? Bardzo ładnie. |
Aang | Dzięki, Jet. |
Jet | Już wiem, jak Ty i Aang możecie nam pomóc. |
Sokka | Niestety musimy dziś wyjechać. |
Jet | Sokka, co ty mówisz? Potrzebujecie jutro do ważnej akcji. |
Sokka | Do jakiej akcji? |
Następnego dnia scena zmienia się na szczyt lasu. Jet i Sokka są na gałęziach tego samego drzewa. Jet obejmuje dłonie i wydaje ptasi śpiew; kilka drzew w dół Knypek i Smellerbee pojawia się z ich gałęzi. Odpowiadają kolejnym ptasim śpiewem. Sokka wbija swój szczękowy nóż w pień drzewa” | |
Jet | Co robisz? |
Sokka | Wzmacniam wibracje. |
Jet | Świetnie. |
Sokka | Jeszcze nic. Czekaj, jest. Ktoś się zbliża. |
Jet | Ilu ich jest? |
Sokka | Chyba tylko jeden. |
Jet | Dobra robota, przygotuj broń. |
Sokka | Czekaj, fałszywy alarm. To tylko staruszek. |
Jet ignoruje Sokkę i przygotowuje się do ataku na starca, skacząc na ziemię przed podróżnikiem. Sokka patrzy z przerażeniem. | |
Jet | Co robisz w naszym lesie, stary grzybie? |
Starzec z Narodu Ognia | Błagam, Panie. Jestem wędrowcem. Nie! |
Jet robi krok i jednym ruchem wyrzuca laskę mężczyzny z jego ręki. Starzec cofa się, ale kiedy próbuje uciec tą samą drogą, którą przyszedł, wpada twarzą w pierś Knypka. Siła uderzenia rzuca go na ziemię; Knypek unosi się nad nim. Próbuje się odczołgać, ale stopa Knypka na jego pośladkach skutecznie go przygniata. | |
Jet | Lubisz niszczyć miasta? Lubisz niszczyć rodziny? Lubisz? |
Starzec z Narodu Ognia | Nie… Puście mnie, miejcie litość… |
Jet | Czy Naród Ognia puszcza jeńców? Czy Naród Ognia ma litość? |
Jet ma zamiar kopnąć mężczyznę, ale jego stopa zostaje złapana przez maczugę Sokki i może być dostarczona. Sokka go puszcza. | |
Sokka | Jet, to tylko stary człowiek! |
Jet | Ale z Narodu Ognia! |
Sokka | Nikomu nie zrobi krzywdy! |
Jet | Zapomniałeś już, że oni zabili twoją matkę? Wiesz, dlaczego walczysz? |
Żądełko | Mamy jego rzeczy. |
Sokka | Tak się nie postępuje. |
Jet | Robimy to, co trzeba. Idziemy stąd. |
Jet przepycha się obok Sokki. Knypek i Żądełko idą za nimi. Sokka patrzy z litością na starca, który wciąż leży na rękach i kolanach. | |
Jet | Chodź, Sokka! |
Sokka powoli odwraca się i biegnie, by dogonić pozostałych. W kryjówce Aang i Momo znów bawią się tyrolkami. Skacze w pobliżu Sokki. | |
Aang | Sokka, zobacz, czy dał mi Piącha. Auć, przestań! |
Sokka nie zdaje sobie z tego sprawy. Siedzi plecami do Aanga i wpatruje się w ziemię, wpatrując się w niego gniewnie. Katara podchodzi. | |
Katara | Cześć, Sokka. Jet już wrócił? |
Sokka | Tak, wrócił. A my wyjeżdżamy. |
Aang | Co? |
Katara | Zrobiłam mu tę czapkę. |
Sokka | Twój chłopak Jet to zbir. |
Katara | Co? Nie, wcale nie. |
Sokka | On jest chory, Kataro. |
Aang | Wcale nie jest chory, tylko żyje w inny sposób. W bardzo zabawny sposób. |
Sokka | Pobił i obrabował bezbronnego starca! |
Katara | Chciałabym usłyszeć wersję Jeta. |
Jet | Sokka, powiedziałaś im, co się stało, nie mówiąc, że on był z Narodu Ognia. |
Jet siedzi na hamaku, pozostali stoją. Sokka stoi zrzędliwie tak daleko, jak tylko może. Aang ma na sobie kapelusz zrobiony przez Katarę; wygląda śmiesznie i głupkowato”. | |
Katara | Nie, zgrabnie przemilczał te informacje. |
Sokka | Dobra, co z tego, że był z Narodu Ognia, to nieszkodliwy cywil. |
Jet | Był zabójcą, Sokka. |
Jet wyciąga nóż i wbija go w pobliski pień. To złowrogo wyglądające zakrzywione ostrze. W rękojeści znajdują się cztery kolce rozmieszczone równomiernie, z wystarczającą ilością miejsca na palce. Na grzbiecie noża jest pierścień. | |
Jet | Widzisz? W rękojeści jest schowana trucizna. Miał mnie wyeliminować. A ty uratowałeś mi życie. |
Katara | Wiedziałam, że nam to wyjaśnisz. |
Sokka | Nie widziałem żadnego noża! |
Jet | Dlatego, że on go ukrywał. |
Katara | Widzisz Sokka? Po prostu nie zauważyłeś noża. |
Sokka | Nie było tam noża! Wracam do szałasu, żeby się spakować. |
Jet | Proszę, nie wyjeżdżajcie jeszcze. Potrzebuję waszej pomocy. |
Aang | Co mamy robić? |
Jet | Żołnierze ognia chcą spalić ten las. Moglibyście za pomocą magii, wody napełnić zalew dogaszenia pożarów. Jeśli wyjedziecie teraz, zniszczą całą dolinę. |
Aang i Katara patrzą na siebie. Zniknij, gdy wejdą do ich chaty. Sokka wiąże matę na podłodze. | |
Katara | Nie możemy wyjechać, żołnierze ognia zamierzają spalić ten las. |
Sokka | Wybacz, Kataro. Jet jest słodki, ale nie można mu ufać. |
Katara | Wiesz co, myślę? Jesteś zazdrosny, bo Jet lepiej walczy i lepiej dowodzi. |
Sokka | Kataro, nie jestem o niego zazdrosny. Tylko mój instynkt… |
Katara | A mój instynkt mi podpowiada, że powinniśmy tu zostać i im pomóc. Chodź, Aang. |
Aang | Wybacz, Sokka. |
Opuszczają chatę. Zniknij na nocnym niebie nad baldachimem. Księżyc w pełni oświetla Appę, który leży na plecach i chrapie bardzo głośno podczas snu. W chacie Sokka śpi oparty o swój wciąż spakowany sprzęt, podczas gdy inni śpią w swoich śpiworach. | |
Jet | Chodźcie. |
Sokka budzi się. Odsuwa klapę drzwi na tyle, by zobaczyć kilku zwolenników Jeta schodzących po linach. Sokka chwyta linę do niższej gałęzi. Na ziemi pod nim myśliwce o wolności Jeta po cichu popychają załadowany wóz, gdy Jet wyprowadza ich z obozu. Sokka ukradkiem podąża za nim. W ciemnej dolinie. W górę rzeki iw górę w stronę ściany doliny znajduje się stary wodospad, a za nim sztuczna tama. Nagi klif po lewej stronie zbiornika zapewnia widok. Jet i jego chłopcy wychodzą z lasu. Podchodzi do krawędzi i spogląda w dół na tamę. Zbiornik za nim jest niski. Odwraca się z powrotem do wozu. | |
Jet | Posłuchajcie. Tamę wysadzicie dopiero na mój sygnał. Jeśli zalew nie będzie pełny, część żołnierzy może przeżyć. |
Piącha | A co z mieszkańcami miasta? Ich też chcesz zatopić? |
Jet | Piącha, taka jest cena pozbycia się stąd żołnierzy. Nie wysadź tamy, dopóki nie dam sygnału. Jasne? |
Sokka z niedowierzaniem przygląda się z krzaków. Marszczy brwi i słyszy szelest, kiedy Knypek wyciąga go za wilczy ogon. Nóż Żądełko natychmiast trafia mu do gardła. | |
Żądełko | Co tutaj robisz chłopcze z kucykiem? |
Jet, stojący na skraju urwiska. Na jego oczach Knypek i Żądełko ciągną Sokkę między siebie. Knypek wciąż ma garść wilczego ogona Sokki. | |
Jet | Sokka, jak miło, że się przyłączyłeś. |
Sokka | Wiem, że planujecie zniszczyć miasto Królestwa Ziemi. |
Jet | Planujemy oczyścić dolinę z żołnierzy wroga. |
Sokka | Ale tutaj są zwykli ludzie, matki ojcowie i dzieci. |
Jet | Bez poświęcenia nigdy nie wygramy tej wojny. |
Sokka | Okłamałeś Aanga i Katarę, mówiąc o pożarze. |
Jet | Bo oni nie rozumieją realiów wojny. Ale ty je rozumiesz. |
Sokka | Zrozumiałem jedno — że zrobisz wszystko, by zdobyć to, czego chcesz. |
Jet | Miałem nadzieję, że zmienisz zdanie. Ale widzę, że już wybrałeś. |
Knypek i Żądełko chwytają za Sokkę. wtedy może nawet zareagować, Jet ma nadgarstek przypięty hakami swojego shuang gou. Druga ręka Sokki jest schowana za jego plecami. | |
Jet | Nie ostrzeżesz Katary i Aanga. Zabrać go na spacer. Na długi. |
Sokka | Nie zrobisz tego! |
Jet | Uszy do góry. Dzisiaj odniesiemy wielkie zwycięstwo nad wrogiem. |
Ekran przesuwa się w górę rzeki od tamy. Zebranej za nim wody jest znacznie mniej niż w większej wnęce zbiornika. Rzeka, która do niej prowadzi, jest niczym w porównaniu z wąwozem „pory deszczowej”. Jet, Katara i Aang są widziani idąc w górę rzeki wzdłuż jej zachodniego brzegu. | |
Katara | Jet, przepraszam cię za zachowanie Sokki. |
Jet | Nie musisz. Sam mnie przeprosił. |
Aang | Serio? Sokka go przeprosił? |
Jet | Tak, też byłem zdziwiony. Pomyślałem sobie, że z nim pogadaliście. |
Katara | Rozmawiałam z nim. |
Jet | Pewnie coś do niego dotarło. Nieważne. Teraz jest na zwiadzie z Knypkiem i z Żądełkiem. |
Katara | Dobrze, że ochłonął. Czasem bywa taki uparty. |
Idą teraz w wąwozie, obok 'rzeki'. Aang zatrzymuje się po zauważeniu czegoś dziwnego i zostaje wystrzelony w powietrze przez wybuch gejzeru, na którym stał. | |
Jet | Dobra, to tutaj. Podziemne wody uchodzą tymi szczelinami. Chcę, żebyście im pomogli. |
Katara | Nigdy nie panowałam nad wodą, której nie widać. Nie wiem jak… |
Jet | Kataro, dasz radę. |
Aang | Hej, a ja? |
Jet | Wiem, że Awatar to potrafi. |
Aang i Katara stoją na jednym z wielu gejzerów w wąwozie. Podczas gdy Jet patrzy, wyginają wodę w górę. Po kilku minutach z otworu wypływa strumień wody. Wyciągają go na swoją wysokość i posyłają w kierunku rzeki, gdzie nadal płynie jak wodospad. Woda szybko łączy się z rzeką”. | |
Jet | Tak, świetnie. Rzeka uchodzi do zalewu. Jeszcze kilka gejzerów i będzie pełny. |
Aang | Patrz, tam też jest szczelina. |
Jet | Dobra, wyróbcie swoje, a ja sprawdzę poziom wody. |
Katara | Przyjdziemy tam, gdy skończymy. |
Jet | Właściwie… Wiecie co, lepiej będzie, jak spotkamy się w naszej kryjówce. |
Aang | Chyba już wystarczy. I nie przemawia przeze mnie lenistwo. |
Katara | Chodźmy nad zalew do Jeta. |
Aang | Mieliśmy się z nim spotkać w kryjówce. |
Katara | Skończyliśmy wcześniej. Ucieszy się, gdy nas zobaczy. |
Ekran zmienia się w ścieżkę w lesie. Knypek i Żądełko podążają za Sokką, który ma ręce związane za plecami. Żądełko popycha Sokkę; Sokka potyka się, ale pozostaje na nogach”. | |
Żądełko | Ruszaj, no szybciej! |
Sokka | Jak możecie się godzić na to, że Jet zatopi całe miasto? |
Knypek | Posłuchaj, Sokka. Jet to wielki przywódca. Robimy to, co nam każe i zawsze wszystko jest w porządku. |
Sokka | Jeśli tak wami dowodzi, to musi się wiele nauczyć. |
Żądełko | Hej! |
Sokka | Skoro już tam jesteście, poćwiczcie sobie węzły. |
Knypek | Ty, Żądełko, będziesz jadł swoje orzeszki? |
Katara i Aang stoją na krawędzi urwiska. U podstawy tamy czterech ludzi Jeta rozładowuje beczki z wagonu i ustawia je. | |
Katara | Co oni robią? |
Aang | Mają beczki, które zabrali żołnierzom. |
Katara | Po co im wybuchowa galaretka? |
Aang | Jet chyba chce wysadzić tamę. |
Katara | Co? Nie, zatopiłby całe miasto. Jet by tego nie zrobił. |
Aang | Powstrzymam go! |
Katara | Jet by tego nie zrobił. |
Wtedy Aang może dotrzeć do krawędzi, Jet przecina mu drogę od tyłu i porywa szybowiec. Aang zostaje niebezpiecznie chwiejny na krawędzi i używa magii powietrza, aby odzyskać stabilną pozycję. | |
Jet | Zrobiłbym. |
Katara | Jet, dlaczego? |
Jet | Sama byś to zrobiła, gdybyś zaczęła myśleć. Myśleć o tym, jak naród ognia skrzywdził twoją matkę. Nie pozwolimy im nękać naszych bliskich. |
Katara | Nie odpowiadasz na moje pytanie. |
Jet | Chciałbym, żebyś mnie zrozumiała. Myślałem, że twój brat zrozumie, ale… |
Katara | Gdzie jest Sokka? [Łzy spływają jej z oczu. Jet wyciąga rękę i dotyka jej twarzy.] |
Jet | Kataro… |
Ona opuszcza głowę i z okrzykiem wyrzuca Jet z wodą z bukłaka. Kiedy skończy, wciąga go z powrotem w skórę. | |
Aang | Lecę do tamy! |
Zamknięty szybowiec Aanga leży na ziemi. Kiedy sięga po niego, jeden z hakowych mieczy Jeta przypina go. Jet ma dwa haki na miecze; szarpnięciem przyciąga do siebie szybowiec Aanga. | |
Jet | Bez tej lotni donikąd nie polecisz. |
Jet macha mieczami w Aanga. Aang wykonuje salta do tyłu, aby uniknąć dodatkowego zasięgu. Aang kończy swój odwrót na pobliskim drzewie. | |
Aang | Nie chcę sobą walczyć, Jet! |
Jet | Musisz, żeby odzyskać lotnię! |
Aang wycofuje się z powrotem do lasu, gdy Jet chwyta gałąź i podciąga się. Katara podąża za ziemią. Ataki odrzutowe; Aang broni się kulami powietrza, które Jet uchyla. Odrzutowiec atakuje prosto, ale Aang blokuje rękami i posyła przeciwnika kopnięciem powietrznym w pień drzewa. Jet ponownie łączy swoje miecze i idzie naprzód. Aang unika ruchu przypominającego cep i wysyła kolejny podmuch powietrza. Jet pochyla się i przepuszcza powietrze nad nim i obok niego, a następnie skacze. | |
Kontynuują pogoń przez wiele poziomów lasu. Jet dogania Aanga i posyła ich oboje w swobodnym spadku, atakując po drodze. Oboje kończą na gałęzi. Jet kontynuuje swój atak. Aang tego wszystkiego unika. Odrzutowiec ponownie ładuje się, ale Aang uderza go strumieniem powietrza. Spada odrzutowiec. Dochodzi do siebie, ale traci szybowiec. wtedy Aang może dostać się na ziemię, Jet kopie go do bagażnika. Z głuchym łoskotem ląduje obok swojego szybowca. | |
Przepływa obok niego mały dopływ. Aang powoli wstaje. wtedy Jet może zrobić więcej niż krok, jednak jego uderzenie przez duże uderzenie wody. Katara tam jest; używa wody z rzeki, aby rzucić Jetem na pień drzewa. Ciągle atakuje; Jet nie jest w stanie przeciąć wody i jego siła przykleja go do pnia. Zamraża Jet od stóp do głów. | |
Katara | Dlaczego? A ja tak bardzo ci ufałam. Okłamałeś mnie! Jesteś chory, a ja ci ufałam! Co robisz? |
Jet | Za późno. |
Katara | Nie! |
Aang otwiera szybowiec i biegnie w stronę pobliskiego klifu. Skrzydła jego szybowca są uszkodzone do tego stopnia, że nie ma on siły nośnej i uderza w ziemię w pobliżu krawędzi. Katara podbiega mu pomóc. | |
Aang | Gdzieś tam jest Sokka. W nim cała nadzieja. |
Katara | Błagam Sokka. Wybacz, że w ciebie zwątpiłam. Proszę… |
Strzała stoi na gałęzi z naciągniętym łukiem. Na sznurku ma płonącą strzałę. Celuje i strzela. Schodzi łukiem do podstawy tamy. Katara patrzy z przerażeniem”. | |
Katara | Nie! |
Środek tamy eksploduje chmurą dymu i ognia. Katara i Aang patrzą, jak ogromna ściana wody wpływa do miasta. Wewnątrz miasta ulice są puste, z wyjątkiem sporadycznych beczek i wózka z kapustą Kupca Kapusty. Woda przepływa przez otwartą bramę, jak fala wznosząca się nad nią. Mur i brama zostają połknięte, gdy fala uderza w miasto. Wywieziony szczątek zawiera uśmiechniętą lalkę w fioletowej sukience. | |
Aang | Sokka nie zdążył przeszkodzić. |
Katara | Tam było tyle ludzi. Jet, ty potworze! |
Jet | Nie zapominaj o tym, że odnieśliśmy zwycięstwo. Armia zniknęła i dolina jest bezpieczna. |
Sokka | Będzie bezpieczna. Bez ciebie. |
Katara | Sokka! |
Sokka | Ostrzegłem mieszkańców miasta, w samą porę. |
Jet | Co?! |
Sokka | Na początku mi nie uwierzyli. Żołnierze ognia wzięli mnie za szpiega, ale jeden człowiek wstawił się za mną. Starzec, którego napadliście. Przekonał ich, by mi zaufali i wszystkim udało się uciec. |
Mała dziewczynka | Moja laleczka! |
Jet | Sokka, ty głupcze! Mogliśmy uwolnić dolinę! |
Sokka | Kto byłby wolny? Wszyscy by już nie żyli. |
Jet | Ty zdrajco! |
Sokka | Nie, Jet. Sam się nim stałeś odmawiając ochrony niewinnym. |
Jet | Kataro, proszę, pomóż mi. |
Katara | Żegnaj, Jet. |
Sokka | Hop, hop! |
Niebo, po którym lecą, jest puste, z wyjątkiem kilku delikatnych chmur. | |
Aang | Myśleliśmy, że będziesz przy tamie. Dlaczego poszedłeś do miasta? |
Katara | Niech zgadnę — instynkt ci podpowiedział. |
Sokka | Instynkt czasem ma rację. |
Aang: | Sokka, wiesz, że lecimy w złą stronę, tak? |
Sokka | A czasem się myli. |
Napisy końcowe. |
Obsada[]
nawigacja
„Zwój magii wody”
↓
„Transkrypcja:Jet”
↓
„Wielka przepaść”
Bohaterowie główni[]Antagoniści[] |
Drugoplanowi[] |
Miejsca[]
- Gaipan
- Kryjówka na drzewie
Zobacz też[]
- „Jet”